Wiem, że jest wielu chrześcijan, którzy nawet nie wiedzą, co się dzieje podczas Mszy św. Może to by im rozjaśniło, co sie dzieje. Niech Ksiądz sam zdecyduje czy wrzuci to na stronkę.:-) Tajemnica Eucharystii - Catalina Rivas . 11 I 16 - Matka Gaudiosa - Pasterka - Jabłonowo Pomorskie
OBRAZ MĘKI CHRYSTUSOWEJ WE MSZY ŚW. kanon rzymski Z Pierwszego Listu do Koryntian: „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej”. Kapłan i Chrystus 1. Idzie do ołtarza – Idzie na Górę Oliwną. 2. Rozpoczyna Mszę św. – Rozpoczyna się modlić. 3. Przystępuje do ołtarza i całuje – Zdradzony pocałunkiem Judasza. 4. Idzie na miejsce przewodniczenia – Pojmany i zaprowadzony do Annasza. 5. Antyfona na wejście – Przed Annaszem fałszywie oskarżony. 6. Panie, zmiłuj się nad nami – Prowadzony do Kajfasza. Piotr zapiera się Go trzykrotnie. 7. Pierwsze czytanie – Prowadzony do Piłata. 8. Modlitwa przed Ewangelią – Prowadzony do Heroda i wyszydzony. 9. Mówi: Pan z wami – Spojrzał na Piotra – nawraca go. 10. Czyta Ewangelię – Na powrót przyprowadzony do Piłata i przed nim oskarżony. 11. Odkrywa kielich – Haniebnie obnażony. 12. Ofiaruje chleb i wino – Okrutnie biczowany. 13. Przykrywa kielich – Cierniem ukoronowany. 14. Umywa ręce – Niewinnym uznany przez Piłata. 15. Mówi: Módlmy się, aby moją i waszą ofiarę przyjął Bóg Ojciec Wszechmogący – Piłat ukazuje Jezusa i mówi: Oto człowiek. 16. Wezwanie przed prefacją – Opluty i wyszydzony. 17. Prefacja i Święty……. – Uznany gorszym od mordercy Barabasza i skazany na śmierć. 18. Wspomnienie żyjących – Niesie krzyż na górę Kalwarię. 19. Wspomnienie świętych i tajemnicy dnia – Spotyka Matkę Bolesną i pobożne kobiety. 20. Błogosławi Ofiarę chleba i wina – Przybity do krzyża. 21. Podnosi Hostię – Wywyższony na Krzyżu. 22. Podnosi Kielich – Przelewa Świętą Krew z 5 Ran. 23. Aklamacja – Widzi pod krzyżem swą Bolesną Matkę. 24. Wspomnienie zmarłych – Modli się na krzyżu za ludzi. 25. Odmawia Ojcze nasz – Wypowiada na krzyżu 7 Słów. 26. Łamie Hostię – Oddaje Bogu Ducha: umiera. 27. Wpuszcza cząstkę Hostii do kielicha – Zstępuje do Otchłani. 28. Mówi: Baranku Boży… – Wielu uznaje w Nim Syna Bożego. 29. Przyjmuje Komunię św. – Złożony do grobu. 30. Czyści kielich – Namaszczony przez pobożne kobiety. 31. Przykrywa kielich – Powstaje z martwych. 32. Antyfona na Komunię – Ukazuje się Matce swej i uczniom. 33. Odmawia modlitwę po Komunii – Objawia się uczniom swym i naucza ich jeszcze przez 40 dni. 34. Mówi ostatni raz: Pan z wami – Żegna się z uczniami i wstępuje do Nieba. 35. Udziela ludowi błogosławieństwa – Zsyła Ducha Świętego. 36. Mówi: Idźcie, Ofiara spełniona – Rozsyła Apostołów na cały świat, by głosili Ewangelię. Youtube - awarie zgłoszone w ciągu ostatnich 24 godzin. Wykres pokazuje zgłoszenia o problemach przesłane w ciągu ostatnich 24 godzin w porównaniu ze zwykłą ilością zgłoszeń wg pory dnia. Niektóre problemy są z reguły zgłaszane w ciągu dnia. Downdetector raportuje zdarzenie, gdy liczba zgłoszeń o problemie jest znacząco Podmit liryczny jak wyglada czym sie zajmuje? Antoni Wic ,,Noc'' Przychodzę o zmierzchu, witam się z księżycem. Milkną już ostatnie świerszcze. Mój płaszcz przetykany Mlecznej Drogi nitką szeleści... - Uśnijcie mili wreszcie! Gwiezdnym pyłem prószę i otwieram wrota snom... - W podróż się wybierzcie! Śpiewam kołysankę o baśniowych krajach nucę... - Do świtu śnijcie, marzcie! Answer Dominik Chmielewski ukazuje co dzieje się podczas Mszy św. Jak wielu z nas „uczestniczy” jest ciałem, nie zwraca większej uwagi na żywe duchowe przeżywanie Eucharystii. Zwraca szczególną uwagę kapłanom, którzy sprawują Msze św. mechanicznie, bez uczucia ogromnie raniąc Serce Boże i Niepokalane Serce Jego Świętej Matki. Kiedy umilknie śpiew i wszyscy są zebrani na swoich miejscach, pierwszą rzeczą, jaką czyni kapłan, jest znak krzyża, który kreśli na sobie, wymawiając słowa: „W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego”. Wszyscy ludzie żegnają się w podobny sposób, odpowiadając: „Amen”. Nie sposób wyobrazić sobie donioślejszego i istotniejszego rozpoczęcia. Zastanówmy się najpierw nad samym znakiem, potem nad słowami, a następnie nad znakiem i słowami użytymi w tym kontekście, aby otworzyć cały obrzęd. Znak krzyża wyraża jednym podsumowującym gestem centralne wydarzenie wiary chrześcijańskiej. Kreślimy go na naszych ciałach, pokazując tym samym, że zadziała na nie moc tego wydarzenia. Ciało, które zostało ukrzyżowane, dotyka mojego ciała i kształtuje je teraz, przygotowując na to, co ma się wydarzyć. Kiedy czynimy ten znak na swych ciałach, jesteśmy do tego stopnia przyzwyczajeni do wypowiadania słów „w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”, że być może nie dostrzegamy już, że została pokonana ogromna odległość, dzieląca faktyczną historyczną śmierć Jezusa na krzyżu od pełnego powagi wymówienia imienia Boga jako Ojca, Syna i Ducha Świętego. Naprawdę jednak w śmierci Jezusa na krzyżu odsłania się tajemnica Trójcy Świętej. Śledząc poszczególne części Mszy, przekonamy się w bardziej szczegółowy sposób, jak się to dzieje. Na razie wystarczy zauważyć, że na samym początku Mszy wykonujemy gest i wymawiamy słowa, które podsumowują wszystko to, co ma się wydarzyć. Nasze ciała zostaną włączone w Ciało, które wisiało na krzyżu, i ten udział w śmierci Chrystusa stanowi objawienie tajemnicy trynitarnej. Wyrażenie „w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” pochodzi od samego zmartwychwstałego Pana, który nakazał swym jedenastu uczniom, aby pozyskiwali uczniów we wszystkich narodach, chrzcząc ich w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Dodaje obietnicę: A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28,19—20). Naturalnie, wyrażenie to jest cenne dla społeczności chrześcijan. Stanowi słowną formułę, przez którą dokonuje się chrzest danej osoby. Zawsze można w nim usłyszeć echo obietnicy Pana, że zostanie z nami przez wszystkie dni. Z biegiem kolejnych stuleci chrześcijanie nieprzerwanie rozważali wzbudzającą bojaźń i drżenie tajemnicę, ukrytą w tej zwodniczo prostej frazie, niektórym teologom zaś nie pozostało nic innego, jak nie móc się nadziwić i jednocześnie radować z paradoksu słowa „imię” w liczbie pojedynczej oraz trzech imion: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Jeden Bóg ma tylko jedno imię, lecz imię to brzmi Ojciec, Syn i Duch Święty. Oto pełne imię Boga. Inne imiona albo są jego stenograficznym skrótem, albo zawierają je w domyśle. W języku angielskim mówi się „in the name” — „w imieniu, w imię”, lecz być może trafniej byłoby ująć to jako „into the name”, czyli dosłownie „do środka, wnętrza imienia”. Ochrzcić — po angielsku baptize — znaczy dosłownie zagłębić czy zanurzyć. Chrześcijanin zostaje więc we chrzcie zanurzony w imieniu Boga. Jest to sakrament, tajemnica, coś konkretnego. Za jego sprawą zostajemy zanurzeni w samym życiu Boga, a życiem tym jest Ojciec, Syn i Duch Święty — Ojciec, który zradza Syna, Syn, który całkowicie poddaje się Ojcu, Duch, który pochodzi od ich miłości. Każdy chrześcijanin jest zanurzony podczas chrztu w tę wymianę. Nie ma w tym nic abstrakcyjnego. Chrzest bowiem oznacza też sakramentalne zanurzenie w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Zejście pod powierzchnię wody to tajemnica umierania i bycia pogrzebanym wraz z Nim. Wynurzanie się z wody to tajemnica powstawania z Nim z martwych. Tak więc, zupełnie jak w samym geście, mamy tu ponownie krzyż i trynitarne imię Boga. Reszta życia chrześcijanina polega na przeżywaniu konsekwencji zanurzenia podczas chrztu i coraz głębszego wnikania w tę Boską tajemnicę. Za każdym razem, kiedy kreślimy na sobie znak krzyża i wmawiamy jednocześnie święte imię Boga — Ojca, Syna i Ducha Świętego — przypominamy sobie o własnym chrzcie i znowu go wybieramy w naszym życiu. Umieszczenie tego znaku oraz świętego imienia Boga na samym początku Mszy stanowi tak naprawdę jedyne jej możliwe rozpoczęcie. Chrzest to jedyna brama, przez którą można wniknąć w to, co się wydarza, a oznacza on nasz udział w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, nasz udział w Boskim imieniu Ojca, Syna i Ducha Świętego. Czekające nas doznanie jest pogłębieniem tego, co zostało w nas rozpoczęte na chrzcie, jego potwierdzeniem i kulminacją. Jakie więc można odczuć rozczarowanie, kiedy ksiądz, wbrew rubrykom, które zalecają w tym momencie takie, a nie inne słowa, rozpoczyna jakimś odmiennym tekstem. W porównaniu z rozważanymi słowami wszystko inne okazuje się banalne. Tu nie odbywa się jakiekolwiek zebranie ludzi. To nic innego jak chrzest, który osiąga najwyższy wymiar i natężenie. Biskup wypowiada słowa, które dał nam zmartwychwstały Pan. Wszyscy odpowiadają: „Amen”. Warto zatrzymać się na chwilę nad wagą tego słowa, będzie ono bowiem wymawiane przez ludzi przez całą Mszę i nie powinno być traktowane jak rzucana bez większego zastanowienia formułka. To wielkie słowo, a jego wypowiadanie jest łaską i przywilejem, których nie należy przyjmować z góry jako coś oczywistego. Hebrajskie słowo „amen” znaczy, że to, co zostało powiedziane, jest pewne i ustalone ponad wątpliwość. Znaczy jednak również, że ten, który je wymawia, uczestniczy osobiście w tym, czemu zaświadcza. Za to, czemu mówię „Amen”, składam moje życie i nim ręczę. Zgadzam się na to. Potwierdzam to. Mówiąc „Amen” na początku Mszy imieniu Ojca, Syna i Ducha Świętego, i znakowi krzyża, mówimy: tak, wiem, że to jedyna droga do Eucharystii; tak, ponownie przyjmuję chrzest; tak, wierzę w święte imię Boga, Ojca, Syna i Ducha Świętego. Coś podobnego wydarza się za każdym razem, kiedy wymawiamy to samo „Amen” podczas przebiegu całej Mszy. Znaczy to, że zgadzam się i cieszę z tej chwalebnej prawdy. Pozdrowienie apostolskie Następnie kapłan pozdrawia lud na jeden w możliwych sposobów: „Pan z wami” lub za pomocą bardziej rozbudowanej frazy: „Łaska i pokój od Boga, naszego Ojca, i od Pana Jezusa Chrystusa niech będą z wami”. Wszyscy odpowiadają na pozdrowienie, mówiąc: „I z duchem twoim”. Pozdrowienie przez kapłana określa się mianem apostolskiego. Sens takiej wymiany zdań nie polega na tym, że po prostu zbiera się jakaś większa grupa, przed którą staje ktoś, kto przemawia do wszystkich, zaczynając, w zależności od sytuacji, od „dzień dobry” czy „dobry wieczór”. Wymiana ta charakteryzuje wyłącznie społeczność chrześcijan oraz ten szczególny moment w ich życiu, w którym świętują oni źródło i szczyt tego życia. Jest to wymiana, która od razu zaznacza role, jakie zostaną odegrane podczas czynności obrzędowych. Kapłan pozdrawia ludzi nie jako jakaś indywidualna, przyjaźnie nastawiona osoba, którą mogą dobrze znać — albo i nie znać. Pozdrawia ich, odgrywając sakramentalną rolę przedstawiciela Chrystusa jako Głowy Ciała, Chrystusa, który wiedzie swój lud do modlitwy. I przemawia do wiernych nie tylko w sposób, w jaki przemawiałby do zebranych ktoś, kogo znaliby lepiej lub gorzej. Uznaje w nich zgromadzenie, które zwołał Bóg. Dostrzega w nich zgromadzenie ochrzczonych, którzy mają właśnie złożyć wielką ofiarę i oddać cześć Bogu. Przemawiając, rozkłada szeroko ramiona w stylizowanym geście przepełnionej łaską otwartości. W tym niezwykłym geście mamy ujrzeć samego Pana, mamy usłyszeć Go w niezwykłym języku, jakim posługuje się odziany w niezwykłe szaty człowiek. Nazywa się to pozdrowieniem apostolskim, gdyż jego słowa pochodzą z pozdrowień, jakie zamieszczał w swych listach Apostoł Paweł. Zaznaczyłem już wielokrotnie, że biskup i kapłan reprezentują Chrystusa jako Głowę Jego społeczności. Faktycznie dzieje się tak dlatego, że reprezentują Apostołów, którym Chrystus przekazał swą misję i zwierzchność, zanim zniknął im z oczu. Apostołowie z kolei przekazali tę misję swym następcom, biskupom, ci zaś dzielą swój urząd przewodnictwa apostolskiego z kapłanami. Pozdrowienie apostolskie w liturgii ma wyrażać to wszystko, żadne inne zatem pozdrowienie nie zdołałoby tego oddać. Pozdrowienie to przypomina nam, że wiara, w której trwamy, przychodzi do nas od Apostołów. Czujemy od razu wspólnotę z nimi i ze świętymi, którzy dochowując wierności i pobożności przez całe pokolenia, przynieśli naszym czasom wiarę apostolską. Wypowiadając jedną z obowiązujących formuł, ksiądz kieruje faktycznie do ludu pozdrowienie od samego Boga, które dociera do nas przez Jezusa Chrystusa. W ten sposób zgromadzenie zostaje natychmiast wyniesione do poziomu, który, jak napisałem, przewyższa sumę poszczególnych części. Skoro pozdrowienie wiernych przez kapłana jest tak podniosłe, również ich odpowiedź musi wzbić się na właściwy poziom. Mówią oni — tłumacząc dosłownie z łaciny — „I z duchem twoim”. Odpowiedzi tej, niecodziennej i dziwnej, od najwcześniejszych wieków wymagającej objaśnienia, nie należy rozumieć jako czegoś w rodzaju „nawzajem”. Znaczy ona o wiele więcej. Ludzie zwracają się do „ducha” kapłana, to jest do najgłębszej cząstki jego jestestwa, w której został on wyświęcony na ich przewodnika w tym świętym obrzędzie. W efekcie mówią: „Bądź teraz naszym kapłanem”, świadomi, że jest tylko jeden Kapłan, sam Chrystus, i że ten, który go reprezentuje, musi idealnie zespolić się z nimi, by móc właściwie czynić swe święte powinności. Liturgię możemy rozpocząć wyłącznie tonami wzniosłej uprzejmości tej wymiany, wyraża ona bowiem i ustanawia wyjątkową harmonię między nami, naszym biskupem (w osobie kapłana—biskupa) jako następcą Apostołów, a Kościołem na całym świecie, który zachowuje wiarę, przekazaną nam przez Apostołów. Fragment książki „Co się wydarza podczas Mszy” Jeremy Driscoll OSB (ur. 1951) jest benedyktynem, cenionym liturgistą, znawcą patrystyki, tłumaczem dzieł Ojców Kościoła i autorem wielu publikacji teologicznych. Jest także poetą oraz miłośnikiem i znawcą poezji Miłosza. Wykłada teologię w opactwie Mount Angel w stanie Oregon oraz w Kolegium Św. Anzelma w Rzymie. opr. mg/mg